Ja nie jestem takim fighterem jak Weronika i nie poszedłem na wagary. Zresztą przy takich temperaturach jakie mam za oknem, nie poszedłbym nawet wtedy, gdyby mnie ktoś zmuszał. Ale nieważne...
Główny bohater "Kafki nad morzem" robi właśnie coś na zasadzie wagarów, ucieka z domu.
...
Powodem jego ucieczki jest konflikt z ojcem. Pomyśleć można, normalne, każdy miewa większe lub mniejsze sprzeczki z rodzicami. Ale w tę sprawę związana jest pewna klątwa, rzucona na chłopaka prze jego ojca, tak więc chłopak podróżuje do Takamatsu, miasta położonego na wyspie Sikoku. Trafia tam do niezwykłej biblioteki, pełnej tajemnic, także z jego życia.
Poznaje tam Oshimę, recepcjonistę potrafiącego być miłym, gdy tylko tego chce oraz panią Seaki, kierowniczkę biblioteki.
Poznaje tam Oshimę, recepcjonistę potrafiącego być miłym, gdy tylko tego chce oraz panią Seaki, kierowniczkę biblioteki.
Równolegle z poczynaniach Kafki, bo tak ma na imię chłopak, toczą się losy pana Nakaty. To staruszek analfabeta, który dziwnym trafem potrafi rozmawiać z kotami. Zawodowo zajmuje się właśnie poszukiwaniem zaginionych kotów.
Nakata rozmawiający z Mimi, kotką syjamską, kochającą opery Pucciniego
...
Książka niezwykle wciągająca. Z minuty na minutę w głowie pojawiają się nowe wątpliwości, co do tego, co się wydarzy... Zastanawiające może być to, kim jest naprawdę jest "chłopiec zwany Kawką". W świecie przedstawionym prze Murakami'ego jest bardzo dużo niewiadomych.
"Kafka nad morzem" jest wręcz przesiąknięta mentalnością Japończyków... W sumie to niedziwne, bo akcja toczy się w Japonii, a autor jest Japończykiem, no nie ważne. Co chwilę natykamy się tu na wspomnienia o japońskich dziełach literackich różnych epok. W sumie dobrze, że jakiś czas temu zacząłem czytać Kulturę Japonii Wydawnictwa Uniwersytetu Jagiellońskiego, wiedziałem przynajmniej o jakie utwory chodzi i mogłem się bardziej połapać w rozmowach pana Oshimy i Kafki.
Moim zdaniem powieść Murakami'ego jest niezwykle pouczająca, pod każdym względem. Uczy tolerancji, bo czy każdy w dzisiejszych czasach jest przyjemny dla osób nieumiejących czytać czy też niepełnosprawnych. Polacy mogliby się jeszcze dużo nauczyć od Japończyków pod tym względem.
Kafka znajduje się w bardzo trudnych sytuacjach, ale potrafi z nich wybrnąć, lepiej lub gorzej na tym wychodząc. Ma tylko piętnaście lat, ale jest o wiele starszy duchowo. Zachowuje się dojrzalej od większości dzisiejszych nastolatków, chociaż czasem też popełnia błędy.
Trochę zmieniło się moje myślenie o mieszkańcach Kraju Kwitnącej Wiśni przez tę lekturę. I nie chodzi mi tu o spadające z nieba sardynki.
Osobiście historia pana Nakaty mnie ujęła.
Osobiście historia pana Nakaty mnie ujęła.
Na koniec chciałbym zwrócić uwagę na przepiękne wykonanie polskiej wersji okładki. Jest niesamowita, ale prosta, nieprzesadzona. I ten cytat wypowiedziany z ust kota, o ile w przypadku kotów mówimy o ustach.
Ja sięgnąłem po tę książkę właściwie w ciemno, nie czytałem wcześniej żadnej innej książki tego autora. Co prawda parę dni szperałem za nią w internecie, aż nagle odkryłem całą półkę z książkami Murakami'ego w publicznej bibliotece.
Książka bez wątpienia warta polecenia.
Do usłyszenia!
Staję się snującą hipotezy czarną kawką
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz